
były zastępca szefa SKW, ekspert Fundacji Stratpoints
Ostatnie incydenty z dronami zmuszają do skutecznego przeciwdziałania takim wtargnięciom i obrony przed agresywnymi operacjami Rosji. Obecny system dowodzenia i współpracy NATO oraz polskie służby pozwalają na reagowanie w granicach sojuszu i terytorium RP. Działania operacyjne bazują na tych mechanizmach. To właśnie Dowództwo Operacyjne odpowiada za bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej oraz granic lądowych i morskich i dysponuje zarówno narodowymi, jak i sojuszniczymi środkami reakcji. Dzięki temu możliwe było uruchomienie polskiego i sojuszniczego lotnictwa dyżurnego, które w części przechwyciło zagrożenia.
– Strącenie nie wszystkich dronów mogło wynikać z ograniczeń środków, warunków operacyjnych lub zasięgu, przyczyny są ustalane. Kluczowe jest jednak pytanie o działania zapobiegawcze. Opcje takie jak prewencyjne operacje poza terytorium Polski czy ustanowienie stref „zestrzeliwania” przed wlotem są niezwykle ryzykowne gdyż mogłyby zostać uznane za eskalację i wciągnąć sojusz w otwarty konflikt. Z tego powodu kraje NATO i Polska odrzuciły takie rozwiązania jako niebezpieczne – powiedział serwisowi eNewsroom.pl pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, ekspert Fundacji Stratpoints, były zastępca szefa SKW. – Decyzje polityczne i wojskowe muszą być podejmowane kolektywnie w ścisłej koordynacji sojuszniczej. Priorytetem jest ochrona terytorium i obywateli, ale działania muszą minimalizować ryzyko eskalacji. W praktyce oznacza to wzmacnianie obecności sojuszniczej, przesunięcia dodatkowych sił np. zwiększenie liczby patroli lotniczych, rozwój zdolności obrony przeciwdronowej, wzmocnienie wykrywania i wymiany informacji wywiadowczej oraz szybkie procedury decyzyjne oparte na danych Dowództwa Operacyjnego. Ostatecznie odpowiedź powinna być jasna, proporcjonalna i skoordynowana: Polska nie może działać jednostronnie w kontekście takiego zagrożenia, a kluczową rolę odgrywają wspólne decyzje NATO i współpraca z partnerami międzynarodowymi – podsumowuje Maciej Matysiak.