
Ośrodek Bezpieczeństwa Energetycznego
W obecnej epoce, gdy na scenie międzynarodowej i w USA dominują polityki transakcyjne i relacje są coraz bardziej krótkotrwałe, kluczowe stają się twarde fakty. To one mogą przekonać Amerykanów, że warto kontynuować współpracę transatlantycką – która przynosi korzyści obu stronom, zarówno w zakresie bezpieczeństwa, jak i gospodarki. Jednakże, na tle umowy unijno-amerykańskiej widać brak równowagi – Europie brakuje mocnych argumentów ekonomicznych. Firmy europejskie częściej wybierają rynek USA – przenosząc tam działalność i korzystając z niższych kosztów energii czy paliw. Z punktu widzenia UE ta relacja nie jest do końca partnerska, bo ukazuje słabości Europy – które będą odczuwalne przez konieczność ponoszenia kosztów utrzymania tej współpracy. Jednak z punktu widzenia Polski i regionu, umowa unijna może mieć także inny – nie do końca wyartykułowany – efekt: zablokować powrót Rosji na rynek europejski.
– Dla Polski sytuacja jest inna. Już od lat mamy aktywne relacje z Amerykanami, jeszcze zanim kryzys energetyczny uczynił te kontakty modne – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Wojciech Jakóbik, Ośrodek Bezpieczeństwa Energetycznego. – Podpisaliśmy kontrakty na LNG czy projekty w sektorze bezpieczeństwa i energetyki, które okazały się korzystne. Przykładem jest kontrakt gazowy PEGs, indeksowany do giełdy amerykańskiej – zawarty w Świnoujściu, który podczas kryzysu okazał się jednym z najtańszych źródeł gazu w Europie. Relacje te nie tylko są polityczne, ale też gospodarcze i strategiczne – co obróciło się na naszą korzyść. Jeśli Zachód powróci do kontraktów z Rosją lub zbuduje Nord Stream II i znieść sankcje – unijna umowa o współpracy z USA może uniemożliwić powrót tych rozwiązań, ponieważ rynek będzie już "zaklepany" przez amerykańskie podmioty. Dla nas to dobra wiadomość: ogranicza sentymenty w Europie Zachodniej, które skłaniałyby ku powrotowi do rosyjskiego gazu – także w krajach takich, jak Niemcy, Francja czy kraje Beneluxu – analizuje Wojciech Jakóbik.