
ekspert ekonomiczny Konfederacja Lewiatan
Patrząc historycznie na konflikty handlowe można stwierdzić, że nie da się wygrać wojny celnej. Żadne państwo nie jest w 100% niezależne od tego, co dzieje się poza jego granicami. Obecnie Stany Zjednoczone prowadzą szeroko zakrojoną polityczną grę, która ma zapewnić im korzystniejsze pozycje w rozmowach z innymi krajami. Chaotyczna polityka Donalda Trumpa pokazuje, że USA szukały rywala i znalazły go w Chinach. Chińskie władze, nie ustępując, wprowadzają kolejne cła – co zmusza Trumpa do wycofywania się z wcześniejszych deklaracji. Czy można się przygotować na wojnę celną? Nie jest to proste, ale ważne jest, aby mieć plan dywersyfikacji i wcześniejsze ustalenia z kluczowymi producentami. Przemysł w dużym stopniu zależy od importowanych surowców i materiałów. Rząd musi rozmawiać z przedsiębiorcami – aby ustalić, jakie problemy mogą wystąpić w razie wprowadzenia ceł.
– Patrząc na rynki, wydaje się, że wracamy do starego porządku – powiedział serwisowi eNewsroom.pl podczas EFNI Wiosna 2025 Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan. – Wzrosty na giełdach mogą sugerować, że cała sytuacja była częścią strategii administracji Trumpa. Zyski, które wygenerowała giełda po tym odbiciu, pozwalają lepiej zrozumieć intencje tego działania. Analizując miękkie wskaźniki, takie jak indeks PMI, widzimy, że polityka Trumpa była wcześniej antycypowana przez przedsiębiorców obu stron oceanu. Amerykańscy i europejscy przedsiębiorcy zaczęli robić zakupy – aby wyprzedzić ewentualne cła, co doprowadziło do potężnego zatowarowania w Europie. Nasz import ze Stanów Zjednoczonych wzrósł na tyle, że obecnie zajmują oni trzecie miejsce wśród naszych dostawców. W rezultacie, wskaźniki PMI wzrosły ponad 50 punktów – co oznacza rozwój po recesji. Należy zauważyć, że Polska ma niewielkie uzależnienie od USA w kontekście importu i eksportu. W przypadku eskalacji wojny celnej, możemy odczuć skutki przez spadek popytu w Europie Zachodniej – przewiduje Mariusz Zielonka.