logo eNewsroom
Witold Modzelewki
prezes Instytutu Studiów Podatkowych
enewsroom.pl
Bezpośredni link do filmu
Kliknij, aby skopiować do schowka.

Afera frankowa może całkowicie zniszczyć zaufanie obywateli do banków

Sprawy frankowiczów trwają już od kilkunastu lat. W cieniu walki z bankami zdążyło już wyrosnąć całe pokolenie – które przez całe swoje życie widziało, jak rodzice cierpią konsekwencje niesprawiedliwych umów kredytowych. Ci, którzy z bankami walczą już prawie połowę swojego życia, zdążyli zaś już dojrzeć i dorosnąć – większość czasu spędzając w poniewierce finansowej i psychicznej. Komentując sprawy kredytów frankowych trzeba pamiętać o tych dwóch pokoleniach – dotkniętych bezpośrednio i pośrednio błędem banków, które do dzisiaj nie umieją się do niego przyznać. Bo najdłuższą konsekwencją tych parunastu lat życia z kredytami we frankach nie będzie personalna krzywda poszkodowanych, ani straty finansowe banków. Sprawy frankowe pozostawią za sobą widmo złamanego zaufania. 

 

– Kilkanaście lat temu banki podjęły pewną akcję, importowaną z innych rynków. Nie oszukujmy się, sprawy frankowe to skutek wyprzedaży kapitału obcym inwestorom. Ale jest to dowód na to, że banki miały świadomość konsekwencji tej akcji. A teraz wszyscy rżną głupa. Że nie byli kompetentni, że nie można było tego przewidzieć. Za niekompetencję jeszcze nikogo nigdy w Polsce nie ukarano – powiedział serwisowi eNewsroom Witold Modzelewki, prezes Instytutu Studiów Podatkowych. – Mamy jednak dokumenty i relacje, które zadają kłam tym tłumaczeniom. W pewnym momencie banki zapytały się władzy, czy zabrania podpisywania z klientami tak sformułowanych umów kredytowych. Powiedziały wprost: jeżeli tego nie zabronicie, będziemy to robić. A że władza z bankami żyje za pan brat i niczego bankom szczególnie nie zabrania, nie zabroniła i tego. To pokazuje, że banki już wtedy dobrze wiedziały, że ich działania nie są do końca zasadne. A teraz nie chcą się do tego przyznać. W takiej sytuacji każda instytucja, czy publiczna, czy prywatna, traci zaufanie swoich klientów. I tak najpewniej stanie się z bankami. Młodzi frankowicze, którzy brali te kredyty, teraz są ludźmi dojrzałymi. Wyrosło pokolenie ich następców – których stopień niechęci do tych, którzy zgotowali im ten los, jest o wiele większy. Bo ktoś, kto zasługiwał na zaufanie – nawet nie publiczne, ale wynikające z rzetelności w relacjach z klientem – powinien się przyznać do błędu. Banki tego nie zrobiły i nadal tego nie robią. To drugie, znacznie bardziej radykalne pokolenie, srogo się za to zemści – przewiduje Modzelewski.

REKLAMA
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w twojej przeglądarce.   Zamknij