Do końca roku w Polsce zostanie oddanych 450 kilometrów dróg krajowych
Dzisiaj kierowcy lepiej znoszą stanie w korkach, jeżeli widzą intensywne budowy i modernizację infrastruktury drogowej. Mają w perspektywie powstanie nowych tras, z których za kilka lub kilkanaście miesięcy będą mogli korzystać. Na szczęście większość realizowanych obecnie inwestycji nie ma opóźnienia. Na polskich drogach, za które odpowiada państwo, trwa właśnie realizacja ok. 110 zadań, czyli ponad 1430 kilometrów. Opóźnienia – które obejmują 300 kilometrów – są spowodowane różnymi, obiektywnymi czynnikami, jak m.in. odkryte podziemne jezioro w przypadku budowy obwodnicy Koszalina na trasie S6. Odcinek ten – ze względu na zmiany w projekcie i technologii – zostanie niestety oddany aż z 2-letnim poślizgiem. Jest też kilka przypadków, kiedy opóźnienia związane są z przyczynami zależnymi od firm. We wszystkich przypadkach są to przedsiębiorstwa włoskie. Jednym z nich jest Sallini – które zostało wyrzucone z niedokończonej, choć oddanej kierowcom, obwodnicy Marek.
– Dzisiaj wiemy już, że do końca roku oddanych zostanie ok. 450 kilometrów dróg krajowych łącznie z obwodnicami. To ok. 100 kilometrów więcej niż w poprzednim roku – powiedział serwisowi eNewsroom Adrian Furgalski, wiceprezes ZDG TOR – Istnieją jednak odcinki, które byłyby bardzo potrzebne, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, a niestety zostaną otwarte później. Należy do nich np. 40 kilometrów trasy S8 z Warszawy w kierunku Białegostoku. Droga do Ostrowi Mazowieckiej miała być otwarta już w tym roku, jednak nastąpi to pewnie dopiero późną jesienią. Podobnie jest z trasą S7 w okolicach Jędrzejowa oraz Chabówki. Choć na razie nie trzeba wszczynać alarmu, widać wyraźnie, że włoskie firmy nie mają w Polsce potencjału, szybko i po omacku szukają podwykonawców. Oprócz tego istnieje problem z waloryzacją cen. Koszty transportu, usług i pracy idą w górę. Chociaż zastosowany ma zostać nowy wskaźnik GUS-owski, który będzie przewidywać takie sytuacje, wciąż nie wiadomo co stanie się z kontraktami za lata 2015-2016. Ministerstwo sprawdza obecnie ile kosztowałaby waloryzacja i czy byłaby zgodna z prawem polskim oraz unijnym. Do tego czasu ciężko wyrokować w tej sprawie. Widać, że dyktowane dziś wyższe ceny zawierają straty z ubiegłych lat, które firmy chcą sobie zrekompensować. Póki co – choć z problemami w kilku miejscach – budowa dróg idzie do przodu. Niestety nie wszystkie odcinki będą gotowe na newralgiczny czas wakacji – ale przy takim froncie robót w żadnym kraju nie udałoby się uniknąć opóźnień – wskazał Furgalski.